#34 Myanmar

Myanmar cz. 3
Trochę o tej Mjanmie` popiszę, ale to dlatego, że naprawdę zakochałem się w tym kraju, a ludzie są tu naprawdę niesamowici… Zawsze pomogą, zawsze się uśmiechną… 😁😁do tego mają tu świetne i tanie jedzenie bo za 2,5 zł można się najeść jak świniak, a krajobrazy bajkowe… Zresztą przekonałem się o tym w Bagan.
Bagan to spory obszar archeologiczny, dość znany turystom, gdyż z 10 tysięcy pagód i świątyń wybudowanych tutaj, mimo że minęło już ponad 1000 lat i miały tu miejsce dwa trzęsienia ziemi (1975 i 2016), dzisiaj możemy podziwiać nieco ponad 2000 obiektów…
🌍

Stosunkowo łatwo dojechałem na miejsce, łapiąc zaledwie 3 stopy. Po drodze widziałem jak ok. 8 tysięcy żołnierzy jedzie cięzarówkami do północnej prowincji Kanchin, gdzie toczą się walki z mniejszością chrześcijańską, która domaga się autonomii… 😎 typowy konflikt lokalny… Xd

Miałem mały dystans do pokonania, a sporo czasu bo słońce zachodzi dopiero o 18, więc spokojnie zjadłem za tradycyjne 2,5 zł dzienny posiłek ryżowy. Najedzony, próbując wyjść z miasta zostałem zaczepiony jeszcze przez lokalsa, który zaprosił mnie na kawę i coś w rodzaju bułki w jajku ze skondensowanym słodkim mlekiem…ajjajajaja! 💪 🌍 mógłbym jeść w niekoność…

Droga do Bagan była prosta, więc szybko zatrzymał się samochód i tak też poznałem dwóch fotografów, jeden z nich ambasador Nikona, wygrał w zeszłym roku międzynarodowy konkurs w Londynie, za zdjęcia w temacie… natura i kultura…
Podrzucili mnie pod najpiękniejszą,centralnie położoną świątynię Anada Temple, gdzie przy wejściu musiałem zakupić za 20 dolców “obowiązkową “kartę pobytu na 5 dni…
🌍
Trudno, dla takich rzeczy się nie żałuje… Mogłem tego uniknąć, bo przez kolejne dni nikt mnie o nią nie pytał ani nie kazał pokazywać, no ale trudno… 😂
Pierwsze co zrobiłem, to udałem się do sklepu, w którym bardzo miły właściciel pozwolił mi podładowac telefon i aparat 📸. Zrobiłem szybkie zakupy w postaci zupek chińskich, 4 jajek, kawy instant i taniego ryżu…
Kiedy już zaczęło się ściemniac, poszedłem się na poszukiwanie miejsca do spania, gdzieś pośród świątyń.

Bagan to naprawdę spory teren, więc większość przyjezdnych śmiga na skuterkach bądz rowerach… w pewnym momencie było ich wręcz za dużo i trochę się namęczylem, szukając dobrego miejsca, takiego, żeby nikt nie wiedział gdzie jestem, ponieważ spanie w namiocie jest tu nielegalne, jak w całym Myanmar zresztą…
Po drodze spotkałem kilku lokalsów, między innymi Tun Tuna, który malował “na słońcu “ obrazy, a potem starał się je sprzedać turystom… Oprocz ludzi, natknąłem się na stada kóz, bydła oraz wielką kobrę, która sunęla sobie spokojnie po ziemi.
Namiot rozbiłem w pięknym miejscu, ogrodzilem się krzewami z ostrymi szpikulcami, ugotowalem jaja z zupą chińską i poszedłem spać…
Bardzo zależało mi na zobaczeniu wschodu słońca i słynnych balonów które latają z turystami codziennie nad Bagan o 6 rano…
Wstałem o 5:30 zwinąłem szybko namiot i pobiegłem znaleźć dobrą miejscówkę na oglądanie “spektaklu “…
Są miejsca i punkty turystyczne, gdzie roi się od ludzi, ja wolałem coś na osobności. Wspiąłem się na jedną z tysiąca pagód, nikogo nie było w okolicy… Pode mną roztaczal się widok którego nie zapomnę do końca życia, a nawet i dłużej jak się da… 😂 😂

Z jednej strony księżyc, z drugiej wschodzące słońce, u stóp historia…a nad głową przelatywał
y balony, wszystko to wyglądało naprawdę bajkowo..
🌍
Dla takich chwil się żyje… To coś niesamowitego i trzeba koniecznie zobaczyć!

Mega was do tego motywuję ! Sami zresztą zobaczcie zdjęcia, bo największą radochę sprawia chyba dzielenie się tymi przeżyciami z innymi! 💪

Po świetnie rozpoczętym dniu udałem się na zwiedzanie świątyń, poszedłem zobaczyć jak wygląda praca w porcie, a po drodze zostałem zaproszony na śniadanie do domu przypadkowo spotkanego dzień wcześniej malarza Tun Tuna…
Mogłem poznać bliżej jak mieszkają, w jakich warunkach, jak wygląda rzeczywistość bez dostępu do prądu, bieżącej wody, internetu oraz jak mieszka się kilkunastoosonowej rodzinie w chacie z bambusa…
Mimo to, po raz kolejny przekonałem się,że ci ludzie są szczęśliwi, są razem, a to jest przecież najważniejsze…
🌍
Na drogę dostałem od mamy Tun Tuna michę ryżu z curry 🥘, którą po kilku godzinach zwiedzania rodzieliłem i zjadłem wspólnie z kobietami, które cały dzień na słońcu próbowały sprzedawać pamiątki turystom… 😂 Taka interakcja z lokalną ludnością sprawiła, że naprawdę poczułem się jak jeden z nich, mogłem zobaczyć wszystko od zaplecza! 💪

Wieczorem zostałem zaproszony na kolację, miałem okazję przekapać się w studni, co po całym dniu w kurzu i upale było zbawieniem…noc spędziłem kolejny raz w namiociku, w tym samym miejscu co wcześniej.
Następnego dnia rano za cel postawiłem sobie dojechanie i wejście na były wulkan 🌋 Poppa…
Na samym szczycie znajduje się świątynia, a droga prowadzi stromymi schodami 🗻
Po drodze można spotkać dziesiątki małp, które przewijają się, próbując ukraść turystom oraz lokalnym pielgrzymom co tylko się da… Jedna skubana zapitoliła mi butelke wody, odkręciła sobie i na moich oczach wywalila z gwinta z pół litra mojej wody… 😂 😂
Na 🍻 zdrowie!
Widok z samej góry niesamowity! 💪 w końcu 1500 m.n.p.m
🌍
Na górze zostałem jeszcze atrakcją turystyczną, ponieważ 5 rodzin robiło sobie ze mną sesje zdjęciowe, podając mi do ręki jedno dziecko za drugim… dziwne uczucie ale powoli przyzwyczajam się, że po prostu w niektórych krajach rzadko spotyka się młodych turystów, backpackerow, więc naturalne, że jestem dla nich jak aborygen dla mieszkańców polskiej wsi… 😂
🌍
Wróciłem do miasteczka Kyaukpadaung skuterostopem, tak samo też dostałem się pod wulkan Poppa… Ludzie widząc, że próbuje dzielnie pokonać 17 km z buta zatrzymywali się bezinteresownie i wręcz namawiali, że mnie podwiozą… 😂
Po powrocie do miasteczka spotkałem przypadkowo tego samego gościa, który przed wyjazdem do Bagan zaprosil mnie na kawę… 😎
Okazało się że ma 2 stacje benzynowe i tak bardzo zaintrygowala go moja podróż, że zupełnie spontanicznie zaopiekowal się mną i zapewnił że,j mogę spać u niego na tyłach domu, wśród beczek ropy, pod wiatą, w której pomieszkiwal również Pan Cieć -70 letni dziadek, który całą noc jęczal i puszczal bąki… naprawdę doceniłem fakt, że mam śpiwór mumię xd
Właściciel stacji wraz z żoną, okazali się naprawdę wspaniałymi ludzimi, ciężko pracującymi, co można powiedzieć „oddaje obraz mieszkańca Myanmar” – pracowitego, szczerego, uśmiechniętego i pozytywnego człowieka, który nie chce wyjeżdżać ze swojego kraju, a wręcz przeciwnie – pracuje po to, żeby jak najbardziej go rozwinąć… 😎😋
I jak tu nie kochać Myanmaru?

#autostopembezgranic

Skomentuj